Jako ostatnią notkę w tym roku planowałam miks telefonowych zdjęć z ubiegłego miesiąca, ale życie znów spłatało mi figla i oczywistym było, że notka, która właśnie czytacie, nie może czekać!
Nie wiem tak naprawdę, w którym momencie ta historia ma swój początek... Wiem, że od wczoraj nabrała niezłego tempa i dzisiaj ma swój finał.
Cofnijmy się jednak o kilka dni... Gdzieś w dalekich otchłaniach Facebooka mignął mi post Maxineczki na temat przeceny -30% na kosmetyki do makijażu w Sephorze i palety Urban Decay Naked 2. O ile info o zniżkach dotarło do mnie już wcześniej, ale nie wzbudziło ekscytacji, o tyle na wieść o dostępności w Polce Nagiej piękności w wersji nr 2, już narobiła mi zamieszania w głowie.
Następną zachęta do odwiedzenia czarno-białego przybytku pojawiła się wraz ze zdjęciem na Instagramie u 82Inez przedstawiającym lakier, który kusił mnie już od jakiegoś czasu. Byłam jednak dzielna. Do wczoraj.
MsDoncelita, która część z Was na pewno zna z YouTube, napisała do mnie z prośbą o pomoc w zakupieniu tej paletki, bo nie mogła jej dorwać we Wrocławiu. Stwierdziłam że zbadam temat. Potem był live na moim kanale podczas którego mówiłam, że boję się iż sama wyjdę z tą paletką. Byłam kuszona...
Dziś w ciągu dnia MsDoncelita napisała, że jednak udało się jej dorwać paletkę i bardzo dziękuje za pomoc, ale dla mnie było już za późno! Nakręciłam się! Od rana obdzwaniałam Sephory w Warszawie w poszukiwaniu Naked 2. Nie było to łatwe..W końcu Eureka! W Arkadii mają całą półkę. Szybka piłka - jadę!
Telefon kontrolny do Saurii - ona tez już była w poszukiwawczym amoku. Godzinę później dosłownie wpadłyśmy na siebie przy wejściu do Sephory. Marta miała swój egzemplarz odłożony przy kasie, więc ja poszłam pobuszować miedzy półkami. Sporo czasu zajęło mi dopchanie się do jakiejkolwiek z Pań - tłumy jakby co najmniej za darmo dawali. Potrzebowałam pomocy w znalezieniu paletek, bo skoro są, to czemu ich nie widzę? Odpowiedź była prosta! Jako, że UD nie ma jeszcze osobnego standu, upchnieto je gdzieś na dolnej półce. W życiu bym ich sama nie zalazła, ale oto były. Całe mnóstwo paletek, które aż krzyczały: "Weź mnie do domu". Capnęłam dwie (drugą dla lusterko-em), po drodze zahaczyłam jeszcze o stand z lakierami i fruuu do kolejki.
Po wszystkich przecenach za paletkę zapłaciłam 132,30 zł zamiast 189, a za lakier 6,30 zamiast 9 zł
Poniżej moje cuda:
Pomimo iż przez te zakupy najprawdopodobniej będę jadła suchy chleb i piła wodę przez najbliższy czas, to nie żałuję, bo przecież takie okazje nie zdarzają się często, a mnie dieta się przyda, duuuh! A ja jestem taka haaappy:) Moja ukochana Naked ma teraz swoją siostrę i aż żal mi jej dotykać...Motyla noga!
Szkoda tylko, że dzisiaj był ostatni dzień promocji;(
Nie wiem tak naprawdę, w którym momencie ta historia ma swój początek... Wiem, że od wczoraj nabrała niezłego tempa i dzisiaj ma swój finał.
Cofnijmy się jednak o kilka dni... Gdzieś w dalekich otchłaniach Facebooka mignął mi post Maxineczki na temat przeceny -30% na kosmetyki do makijażu w Sephorze i palety Urban Decay Naked 2. O ile info o zniżkach dotarło do mnie już wcześniej, ale nie wzbudziło ekscytacji, o tyle na wieść o dostępności w Polce Nagiej piękności w wersji nr 2, już narobiła mi zamieszania w głowie.
Następną zachęta do odwiedzenia czarno-białego przybytku pojawiła się wraz ze zdjęciem na Instagramie u 82Inez przedstawiającym lakier, który kusił mnie już od jakiegoś czasu. Byłam jednak dzielna. Do wczoraj.
MsDoncelita, która część z Was na pewno zna z YouTube, napisała do mnie z prośbą o pomoc w zakupieniu tej paletki, bo nie mogła jej dorwać we Wrocławiu. Stwierdziłam że zbadam temat. Potem był live na moim kanale podczas którego mówiłam, że boję się iż sama wyjdę z tą paletką. Byłam kuszona...
Dziś w ciągu dnia MsDoncelita napisała, że jednak udało się jej dorwać paletkę i bardzo dziękuje za pomoc, ale dla mnie było już za późno! Nakręciłam się! Od rana obdzwaniałam Sephory w Warszawie w poszukiwaniu Naked 2. Nie było to łatwe..W końcu Eureka! W Arkadii mają całą półkę. Szybka piłka - jadę!
Telefon kontrolny do Saurii - ona tez już była w poszukiwawczym amoku. Godzinę później dosłownie wpadłyśmy na siebie przy wejściu do Sephory. Marta miała swój egzemplarz odłożony przy kasie, więc ja poszłam pobuszować miedzy półkami. Sporo czasu zajęło mi dopchanie się do jakiejkolwiek z Pań - tłumy jakby co najmniej za darmo dawali. Potrzebowałam pomocy w znalezieniu paletek, bo skoro są, to czemu ich nie widzę? Odpowiedź była prosta! Jako, że UD nie ma jeszcze osobnego standu, upchnieto je gdzieś na dolnej półce. W życiu bym ich sama nie zalazła, ale oto były. Całe mnóstwo paletek, które aż krzyczały: "Weź mnie do domu". Capnęłam dwie (drugą dla lusterko-em), po drodze zahaczyłam jeszcze o stand z lakierami i fruuu do kolejki.
Po wszystkich przecenach za paletkę zapłaciłam 132,30 zł zamiast 189, a za lakier 6,30 zamiast 9 zł
Poniżej moje cuda:
Szkoda tylko, że dzisiaj był ostatni dzień promocji;(