W poprzednim poście [KLIK] zapowiadałam, że wspólnie z moim dzielnym asystentem Arturem będziemy próbowali rozwikłać zagadkę dwóch tajemniczych zestawów do pielęgnacji włosów, które zostały nam przekazane do testowania. Dziś przyszła pora na pierwsze wrażenia i wnioski.
Oleśka – a.k.a. Sherlock:
„Tak, jak już wspominałam, po lecie moje włosy wydają się bardziej matowe (pomimo niskiej porowatości, która zwykle raczej gwarantuje błysk widoczny na nich nawet z kosmosu) i są jakby klapnięte i osłabione, dlatego pierwsze na czym postanowiłam się skupić to przywrócenie im blasku, objętości i pełni zdrowia.
Zaczęłam swoje śledztwo od szamponu z odżywką (2 w 1). Zapach przypomniał mi dzieciństwo. Mój detektywistyczny zmysł podpowiedział mi, że w takim razie to musi być marka, której już kiedyś używałam i która kojarzy mi się z domem. Nie uprzedzajmy jednak faktów.
Białawy gęsty i kremowy płyn po krótkim wmasowaniu go w skórę głowy okazał się dać niesamowitą pianę. Plus dla tego osobnika, bo to oznacza, że będzie wydajny. Preparat łatwo się wypłukał, a włosy podczas osuszania ich ręcznikiem w dalszym ciągu pięknie pachniały.
Następny w kolejności do „przesłuchania” był tonik. Wygodny atomizer w butelce pomógł mi rozprowadzić kosmetyk na całej skórze głowy za pomocą zaledwie kilku psiknięć. Poczułam przyjemny chłód i delikatne mrowienie. Ciekawa jestem jak będzie wpływa na moją skórę głowy i włosy.
Po wyschnięciu włosy okazały się być miękkie i co najważniejsze – zyskały na objętości! Są zauważalnie uniesione u nasady i bardziej gęste. Mam też wrażenie, że są bardziej błyszczące i wyglądają na zdrowsze, wydają się mocne i zdrowe.
Jako ciekawostkę wartą odnotowania w śledztwie dodam, że materiały dowodowe w postaci zdjęć zostały zebrane późnym wieczorem, bez uprzedniego czesania włosów (szczotkowanie, jak wiadomo, potęguje błysk).”
Artur –a.k.a. Dr Watson:
„Prawie wszyscy fryzjerzy u których miałem okazję się ścinać zawsze kwitowali moje włosy komentarzem "aaale gęste". Ostatnimi czasy takie komplementy zacząłem jednak słyszeć coraz rzadziej i to nie dlatego, że mój fryzjer po prostu mnie pamięta (i nie chce się powtarzać). Coś było nie tak, a tropy prowadzące do rozwiązania tej zagadki same na mnie trafiły.
Białe drobinki skóry widoczne na czarnej odzieży po kilkukrotnym przeczesaniu włosów, szczególnie w okolicach ramion, a przede wszystkim pojedyncze włoski, które po porannym układaniu fryzury widziałem w umywalce - wszystko wskazywało, że moja wspaniała czupryna traci gęstość i nawiedza ją łupież.
Podejrzanych w tej sprawie było kilku, po pierwsze geny - coś z czym trudno jest walczyć, a czasem po prostu trzeba się pogodzić z porażką. Na szczęście, mój ojciec mimo że nie ma włosów długich niczym Fabio, to czuprynę ma gęstą (a wąsa szlacheckiego).
Drugim podejrzanym były stare specyfiki - coś do czego (mea culpa) nie przykładałem nigdy szczególnej uwagi. Jak jednak potwierdzają moje testy, zmiana szamponu może czasem okazać się zbawienna. Takim tajemniczym wybawicielem miał być też tajemniczy szampon, który zacząłem testować.
Butelka jest w sam raz - bez fantazyjnych kształtów, wygodnie leży w męskiej dłoni. Schludna, minimalistyczna i w rozmiarze 200 ml, co jest najlepszą wielkością jeśli chodzi o szampony (łatwo ją przewieźć w kosmetyczce i wystarczy na dłuższy czas).
Szampon jest gęsty i brudno-biały, ale to, co najważniejsze - pięknie pachnie. Chwilę po tym, jak wylałem go na dłoń, cała kabina napełniła się jego owocowym zapachem. Sama woń szamponu jest dla mnie trudna do określenia, ale jest to zdecydowanie przyjemny i słodki zapach.
Włosy szybko się spieniły i dokończyłem prysznic. Następnie przyszła pora na wykorzystanie kolejnego specyfiku - czyli toniku. Butelka utrzymana jest w tej samej stylistyce co sprawia, że obie dobrze komponują się na półce, zasadnicza różnica jest jednak taka - że zwieńczona jest atomizerem do spryskiwania włosów. Zafascynowało mnie to urządzenie, gdyż wcześniej z takich toników nie miałem okazji korzystać. Co najważniejsze - sprawdza się wyśmienicie i bez problemu pokryłem tonikiem moją jeszcze wilgotną skórę głowy. I tu na uwagę zasługuje zapach, opisałbym go jako cytrusowo-miętowy.
Wysuszyłem włosy i wystylizowałem je jak zawsze. Czy coś się zmieniło? Włosy były bardzo miękkie i dobrze się układały, mam też wrażenie, że jest ich więcej. Skóra głowy wydaje mi się bardziej gładka, nawilżona. Nie zauważyłem też oznak łupieżu, pewnie jeszcze nie udało mi się całkiem pozbyć tego problemu, ale już wiem, że dzięki temu szamponowi mi się to uda. Przekonamy się za tydzień czy po dłuższej terapii będę równie zadowolony."
Jaki będzie wynik naszego śledztwa? O tym już w następnym poście!:)
Ciekawie się zapowiada :)
OdpowiedzUsuńRewelacyjnie się czytało. Czekam na wyniki zagadki ;)
OdpowiedzUsuńfajnie :) zapraszamy http://life-plaza.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń