Dzisiejsza notka będzie inna, bo jeszcze nigdy nie pisałam o
tego typu produktach, ale zawsze musi być ten pierwszy raz. W końcu „uroda” to
nie tylko makijaż, ale też pielęgnacja, szeroko pojęta.
Nigdy wcześniej nie miałam okazji używać takiego produktu. W
moim domu raczej używało się zawsze tradycyjnej pasty do zębów. Tymczasem
Vademecum ProMedic, o którym dzisiaj napisze ma być z założenia produktem
dwuzadaniowym. Oprócz bycia tradycyjną pastą do zębów, w połączeniu z wodą ma
pełnić rolę płynu do płukania jamy ustnej.
Opakowanie: zdecydowanie różni się od tego jak wyglądają
standardowe pasty zarówno jeśli chodzi o formę –nie jest to klasyczna tubka;
jak i pojemność – pasty do zębów zwykle występują w pojemności 100ml podczas
gdy opakowanie Vademecum ma w sobie tylko 75 ml. Pomimo, że opakowanie jest
inne, nie przysparza problemów w aplikacji a wręcz przeciwnie. Moim zdaniem jest
idealnie dostawane do znajdującego się w nim produktu, co prowadzi nas gładko
do następnego aspektu.
Konsystencja: również pod tym względem Vademecum różni się
od standardowej pasty, bo jest od niej dużo rzadsza. Niestety dla mnie to wada.
Lubię po nałożeniu pasty na szczoteczkę zmoczyć ją wodą – przy Vademecum muszę
uważać, aby strumień nie miał zbyt dużego ciśnienia, bo cały produkt po prostu
spłynie.
Działanie: Nie mam zarzutów do tego jak Vademecum sprawuje
się jako pasta przy czyszczeniu zębów, bo radzi sobie dobrze, ale nie widzę w
nim nic specjalnego ani wyróżniającego. Smak jest odświeżający, dość miętowy, ale
nie wypala wszystkich kubków smakowych. Jeśli chodzi o drugą rolę Vademecum to
mówiąc szczerze, kompletnie jej nie ogarniam. Niby jak mam tego używać? Wcisnąć
sobie produkt do ust, popić wodą i zacząć gruchać jak gołąb, żeby stworzyć
płyn, czy jak? Nigdzie nie ma instrukcji, więc może jestem ciemna, po prostu ale
nie wiem.
Podsumowanie: W przypadku tego produktu potwierdza się, że
lepsze są produkty wyspecjalizowane w jednej materii (przynajmniej jeśli chodzi
o pielęgnację), bo jak cois ma być do wszystkiego okazuje się do niczego. No
dobra. Tu przesadziłam, bo stosowanie Vademecum jako pasty nie jest złym rozwiązaniem,
ale nie jest też idealne.
Cena: ok. 7 zł za 75ml
Może chodzi o to, że przy płukaniu spełnią rolę płynu? Nie wiem.. ja teraz korzystam z Sensodyne po 10 na spoko latach z Blend-a-med.. Dobrze jest zmienić pastę. Byłam przekonana, że z Blend-a-med zostane do końca życia.. :)
OdpowiedzUsuńja za każdym razem mam inna tak naprawde:D to tylko M zawsze Colgate kupuje:P
UsuńJa szczotkę moczę przed nałożeniem pasty ;D
OdpowiedzUsuńdla mnie przed jest zawsze za mało:P
UsuńZgadzam się :D
UsuńMiałam i nie mam nawet jakiejś opinii, ot pasta!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNie lubię past o takiej konsystencji więc pewnie nie kupię ;)
OdpowiedzUsuńWolę chyba jednak tradycyjną pastę a płyn osobno:)
OdpowiedzUsuńa moze chodzi o to, ze podczas mycia zebow ta pasta, piana ma takie dzialanie jak plyn do plukania ust i nie trzeba go juz stosowac? Wiekszosc produktow 2 w 1 ma na celu ulatwienie zycia, skrocenie czasu jakies czynnosci, wiec tak wydedukowalam :D
OdpowiedzUsuńja używam elmexa i na razie nie znalazłam lepszej pasty :)
OdpowiedzUsuńNa wyjazdy to musi być fajna alternatywa.
OdpowiedzUsuńA powiedz mi gdzie kupiłaś TUFT Detangler?
Może być dobry podczas wyjazdów, kiedy chcemy oszczędzić miejsce w walizce :) Na codzień jednak wolę tradycyjną pastę + płyn do płukania ust.
OdpowiedzUsuńmiałam ją niedawno
OdpowiedzUsuńale jak dla mnie za rzadka... i nie ukrywajmy pastowy bubelek...